poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Seventeen

Nicole:
Obudziłam się nad ranem, leżałam na twardej ziemi.Nadal byłam w parku, nie wróciłam na noc do domu, a ta grupka którą spotkałam poprzedniej nocy, już jej nie było. Próbowałam wstać, ale ból przeszywał mi głowę. Choć był środek lata, poranki były mroźne. Było mi zimno w nogi, spojrzałam na stopy i zorientowałam się że nie mam ubranych glanów, zniknęły, moja kurtka też. FUCK!? No jasne, co ja sobie pomyślałam, przychodzi jakaś laska do grupki, z początku myśli że są fajni, dają ci zajarać, a potem okazuje się że ukradną ci kurtkę i buty. Phoebe musi odchodzić od zmysłów. Podparłam się o ławkę stojącą obok i jakoś wstałam. Udałam się prosto do domu. Było około jedenastej. Kiedy doszłam do drzwi i zdzwoniłam na dzwonek, usłyszałam kogoś zbiegającego ze schodów. W drzwiach pojawiła się Phoebe.
-DO JASNEJ CHOLERY NICOLE?! GDZIE BYŁAŚ?! - krzyczała mi prosto do ucha, kiedy mnie tuliła.
-Auuaa! Phoebe ogarnij się i mnie puść.
-Gdzie byłaś.... i gdzie są twoje buty...?
-Za dużo by opowiadać.
-Nicole!
-Dobra... Ale daj mi chociaż wejść.
Udałyśmy się do pokoju. Chyba przerwałam Phoebe śniadanie, bo na łóżku leżał talerz z nadgryzioną kromką, a telewizor był załączony.
-Mniam. Mogę? - skoczyłam na łóżko i zaczęłam zjadać kanapkę.
-Nicole. Odchodziłam od zmysłów, nie spałam całą noc i ryczałam, chciałam dzwonić na policje!? Widziasz moje oczy?
-Ojeju sorki, straciłam rachubę czasu.
-OJEJ SORKI!? OJEJ SORKI!? I tylko tyle? Nawet tony tapety nie przykryje tych napuchniętych i czerwonych oczów.
-Phoebe, naprawdę. Przepraszam. Nie chciałam doprowadzić Cię do takiego stanu.
-Okej, już dobrze. A teraz mów gdzie się pałętałaś i gdzie podziałaś buty?
Opowiedziałam jej całe zajście wczorajszego wieczoru i sytuacji z Zaynem.
-Czyli go kochasz?
-Chyba tak.
-To czemu robisz znowu taką afe
rę?
-On przecież mnie zdradził!
-Nicole wiesz jak Zayn zachowuje się pod wpływem alkoholu?
-Wiem....
-Nie wiń go za wszystko co robi. Rozumiem... pocałował ją. Ja wierzę że zrobił to tylko dlatego że był wstawiony. Nigdy w życiu nie widziałam cię taką szczęśliwą jak on był blisko.
-Jestem głupia.
-Nie, nie jesteś.Po prostu musisz mu bardziej ufać...
-...I pilnować.
-Tak i pilnować. Ciekawe jaki prezent mają dla mnie chłopaki?
-Prezent...FUCK!! Jutro masz urodziny...
-...Zapomniałaś.
-Nieeee! Mam prezent.

Liam:
-No to co? - siedzieliśmy z chłopakami w salonie i rozmyślaliśmy nad prezentem dla Phoe, jedynie Zayn był w pokoju, słychać było jego szlochy.
-Ale Co?
-Niall z prezentem dla Phoebe?
-Aaa Tak. Wiec impreza niespodzianka.
-Tak to już postanowione. Ale co jej damy?
-To dziewczyna. - powiedział Harry
-Brawo Hazza, za spostrzegawczość.
-Nie o to mi chodzi. - żachnął się Harry - To dziewczyna więc pewnie będzie coś chciała z ciuchów lub biżuterii?
-Może zabierzemy ją gdzieś na zakupy?
-Tutaj jest pełno sklepów, to powinno być coś wyjątkowego Lou.
-A może zagranicę?
-Świetna myśl Harry. Tylko gdzie?
-Może Włochy? Albo Paryż?
-Tak! Ale powinniśmy dać jej wybór, może ma jakieś miejsce gdzie chciałaby pojechać?
-Liam. Nie poznaje cię.
-No widzisz, a może... - rozmowę przerwał nam Zayn który wyszedł z pokoju, wyglądając jak zombie. I udał się w stronę toalety, nawet nie popatrzył w stronę salonu - Martwię się o niego.
-Ja też. - poparł mnie Niall
-Wczoraj z nikim nie gadał, nie wyszedł nawet na kolacje.
-Wiecie co się z nim dziej?
-Słyszałem że to przez Nicole, znowu wyjechała na niego z powodu tej wpadki na imprezie.
-Na imprezie urodzinowej Phoebe muszą ze sobą pogadać.
-Koniecznie, dłużej tego nie zniosę. Naprawdę mi go brakuje. - powiedział Lou ze smutną miną.

Phoebe:
Babcia przygotowała pyszny obiad. Nażarłam się jak świnia. Jak skończyłyśmy, umyłyśmy garki i poszłyśmy na górę.
-Jak myślisz co mam ubrać na jutrzejszą imprezę urodzinową?
-Impreza urodzinowa?
-Tak chłopaki organizują imprezę niespodziankę.
-Ale mi niespodzianka. Skąd o tym wiesz?
-Szykują ją już trzy dni. Kiedy o niej wspominają nie sprawdzają czy ich nikt nie podsłuchuje.
-Phoebe.
-Wiesz że lubie wszystko wiedzieć.
-Taa.
-A ty co ubierasz?
-Nie wiem jeszcze, dopiero co mi o niej powiedziałaś.
-No tak. Ale najlepiej coś z zamkiem. - spojrzała na mnie pytająco. - Nie utrudniaj Zaynowi dobrania się do ciebie.
-PHOEBE!
-Cooo!? Wiem że tego chcesz. Ja też z wielką chęcią oddałabym sie Lou....Stevenowi. - Nicole wytrzeszczyła oczy.
-Co?
-Nic.
-Jak to nic.
-No nic.
-Właśnie powiedziałaś że z chęcią dobrałabyś się do rozporka Louisa.
-Nieprawda! Powiedziałam Steve'a!
-Wiem co słyszałam! Powiedziałaś najpierw Lou, a dopiero potem Steve'a.
-Przejęzyczyła się.
-Nie prawda. Ty jednak coś czujesz do Louisa!
-Ty ciągle to robisz z Zaynem, a Steve to maminsynek, nigdy nie jesteśmy sami. A Lou jest wspaniały w łóżku.
-A skąd ty to wiesz.... CO!?
-Nic.
-Już to z nim robiłaś!
-Dawno temu. Pod wpływem alkoholu, no.... przynajmniej on był.
-CO!?
-Przestań z tym 'CO' !
-Nie mogę uwierzyć. Robiłaś to z nim, ale nic mi nie powiedziałaś.
-Przepraszam, ale tego nikt nie miał się dowiedzieć! Stałam się coraz zazdrośniejsza o Lou, a teraz on kręci z tą Eleanor.
-Miałaś tyle szans, przecież zawsze mu sie podobałaś.
-Wiem. Ale nie myślę.
-Ty Głupku.
-Ty się nim tak bawiłaś.
-Nie prawda. Po prostu nigdy nie byłam co do niego pewna w stu procentach.
-Nie byłaś pewna. - zaczęłyśmy się tak głośno śmiać, że aż babcia przyleciała  z dołu, przestraszona że ktoś na nas morduje.

__________________________________
Długo mnie nie było i nie pisałam. Sorry jeśli straciłam wątek ale pogubiłam sie już.
follow us on twitter @HopeMalikx i @DarcyStylesx 
Komentujcie!
M....x

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz